Ufność

 

 

Miejmy ufność w Bogu, ale niech to będzie ufność pełna i doskonała. Bądźmy tego pewni, że jeśli Bóg rozpocznie w nas swe dzieło, to doprowadzi je do końca. Pytam was, kto założył zgromadzenie? Kto przeznaczył nas do głoszenia misji, zajmowania się kandydatami do święceń, konferencjami, rekolekcjami itd.? Czy to ja byłem? Absolutnie nie. Czy był to ksiądz Portail, którego Bóg złączył ze mną od początku? Absolutnie nie, gdyż wcale o tym nie myśleliśmy i nie czyniliśmy w tym celu żadnych planów. Kto więc jest autorem tego wszystkiego? To Bóg, to Jego ojcowska opatrzność i Jego czysta dobroć. My wszyscy bowiem jesteśmy tylko nędznymi pracownikami i biednymi ignorantami. Nie ma pośród nas wcale lub niewiele jest osób znakomitych, możnych, wykształconych, zdatnych do czegokolwiek.

A zatem Bóg uczynił to wszystko i uczynił to przy pomocy takich osób, które zechciał wybrać, by cała chwała Jemu przypadła w udziale. Złóżmy więc w Nim całą ufność, bo jeśli ją pokładać będziemy w ludziach, albo jeśli opierać się będziemy na jakichś korzyściach natury lub fortuny, wówczas Bóg opuści nas. Ale trzeba, powie ktoś, pozyskiwać przyjaciół i dla siebie, i dla zgromadzenia. O moi bracia, brońmy się przed takim myśleniem, bo zawiedziemy się na nim. Szukajmy jedynie Boga, a On zatroszczy się i o przyjaciół, i o wszystko inne, tak że niczego nie będzie nam brakować.

Czy chcecie wiedzieć, dlaczego nie osiągamy dobrych rezultatów w jakiejś pracy? Dlatego, że polegamy tylko na sobie. Jakiś kaznodzieja, superior czy spowiednik zanadto ufa swej roztropności, wiedzy i inteligencji, i co czyni Bóg? Opuszcza go. Zostawia go samemu sobie. I choć on pracuje, to wszystko, co robi, nie przynosi żadnego owocu. Bóg czyni tak po to, by ten człowiek uznał swoją nieużyteczność i by z doświadczenia na własnej skórze dowiedział się, że choćby miał nie wiem jaki talent, to bez Boga nie może nic.